Jak po wybuchu wojny na Ukrainie zmienił się wizerunek Polaków na Węgrzech i Węgrów w Polsce? Debata o przyszłości V4 i Europy
O tym wszystkim rozmawiali we wtorek prelegenci międzynarodowej dyskusji zorganizowanej w Instytucie Felczaka. W wydarzeniu uczestniczyli również m.in. Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów minister Marek Kuchciński i jego zastępca Andrzej Klarkowski, Helga Marik z gabinetu premiera Węgier, dyrektor Instytutu Wolności Wojciech Kaczmarczyk, a także znani redaktorzy i publicyści Paweł Lisicki, Antoni Opaliński, Krzysztof Skowroński, Karol Gac, Olga Doleśniak-Harczuk oraz Olivier Bault, a także eksperci i dyplomaci.
Ogólny wizerunek Węgier w polskim społeczeństwie jest wciąż pozytywny, ale w ciągu ostatnich trzech lat widać dużą zmianę w tym zakresie – to najważniejszy wniosek płynący z badania przeprowadzonego przez CBOS dla Instytutu Felczaka. O ile w 2019 roku 67,3 proc. Polaków oceniało Węgry pozytywnie lub bardzo pozytywnie, o tyle odsetek ten spadł w tym roku do 49 proc. Równocześnie odsetek respondentów oceniających Węgry negatywnie lub bardzo negatywnie wzrósł w tym czasie z 9,2 proc. do 38,2 proc.
Z jakim państwem według tego samego badania CBOS Polska powinna współpracować najbliżej? 55,1 proc. pytanych wskazało na Czechy, 53,5 proc. na Niemcy, 40,7 proc. na Słowację, 36,4 proc. na Ukrainę, 27,2 proc. na Litwę, a 16,4 proc. na Węgry.
Z badania CBOS wynika też, że spośród państw Grupy Wyszehradzkiej Polacy uważają za najbliższe sobie nacje odpowiednio: Słowaków, Czechów i Węgrów.Na pytanie o politykę zagraniczną Budapesztu ponad 2/3 polskich respondentów odpowiedziało, że Węgry dbają w tej dziedzinie jedynie o własne interesy. W kontekście wojny na Ukrainie, połowa badanych jest zdania, że Węgry to bliski sojusznik Rosji. Przeciwnego zdania jest 25 proc. Polaków. Od 2020 roku o niemal 10 pkt proc. wzrósł odsetek Polaków, którzy uważają, że stosunki polsko-węgierskie powinny ulec rozluźnieniu. Jeżeli chodzi jednak o ocenę mieszkańców Węgier, to – o ile pogorszył się odbiór państwa węgierskiego w oczach Polaków – w tej kategorii właściwie nie widać zmiany w stosunku do 2019 roku.
Węgrzy o Polakach
Csaba Faragó z Fundacji Századvég omówił z kolei wyniki bliźniaczego badania opinii społecznej przeprowadzonego na Węgrzech. Ankietę zrealizowano w marcu 2023 roku i również w na Węgrzech widać efekty wojny na Ukrainie. O ile bowiem w 2019 roku 86 proc. Węgrów oceniało pozytywnie Polskę, o tyle w tym roku odsetek ten spadł do 73 proc.
Csaba Faragó podkreślił również, że spośród wszystkich krajów Grupy Wyszehradzkiej Węgrzy uważają, że to z Polską mają najlepsze relacje. Aż 46,9 proc. węgierskich respondentów wyraziło takie zdanie. Z kolei 13,5 proc. badanych twierdzi, że najlepszym partnerem Węgier jest Słowacja, a tylko 6,2 proc. wskazuje w tym kontekście na Czechy. Jeżeli chodzi o najważniejsze powody współpracy w ramach V4, 34,3 proc. Węgrów wymienia współpracę gospodarczą, a niemal 30 proc. wskazuje wspólne dziedzictwo kulturowe i historyczne. 22,5 proc. respondentów uważa z kolei, że powodem współpracy są cele polityczne, a tylko dla 5 proc. najważniejsze są wspólne wartości.
W jakim kierunku zmierzają stosunki polsko-węgierskie w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę? Niemal 60 proc. Węgrów uważa, że perspektywy są w związku z tym negatywne. Na koniec prezentacji Jaroslav Kuchyňa z Instytutu CEVRO zapytał eksperta z Fundacji Századvég, czy tak widoczna zmiana w ocenie wzajemnych stosunków między Węgrami i Polską nie jest przypadkiem zwycięstwem Władimira Putina? – W przypadku tego tragicznego konfliktu to nie jest sukces Putina, tylko mediów społecznościowych, które źle interpretują rzeczywistość. Wykrzywiają po prostu obraz. Dlatego cały czas walczmy o nasz wizerunek nie tylko w Brukseli, ale także w Warszawie – odpowiedział Csaba Faragó. – Wobec takiej nagonki ze strony mediów, i wszystkiego, co się dzieje od zeszłego roku, to, że w polskim społeczeństwie wciąż lubi się Węgrów, to cud. Weźmy choćby to, jaki wizerunek mają dziś Węgrzy wśród Słoweńców... W Polsce nasi przeciwnicy wygrali pod kątem komunikacji. Musimy nad tym popracować, ale myślę, że za pół roku, za rok, będą tego efekty. Ufam, że ten trend można odwrócić i że możemy wrócić do wyników z 2019 roku.
Przyszłość Funduszu V4
Mihály Rosonczy-Kovács z think tanku Nézőpont Intézet podkreślił, że kraje z naszego regionu Europy powinny brać przykład m.in. z Ameryki Południowej, gdzie istnieje wspólna świadomość kulturowa, która jest jednak mocno wspierana instytucjonalne. – V4 to doskonały fundament dla rozwijania inicjatywy Trójmorza. Ważne jest rozszerzenie kompetencji MFW, żeby nie tylko fundować wydarzenia kulturalne, ale także np. projekty infrastrukturalne. Na inny aspekt tej sprawy zwrócił uwagę prof. Tomasz Grzegorz Grosse z Uniwersytetu Warszawskiego. – Fundusz koncentruje się na grantach naukowych i kulturalnych. To ważne, ponieważ nie ma współpracy bez tożsamości regionalnej. A przecież taka współpraca edukacyjna i kulturalna buduje poczucie wspólnego tła kulturowego. Przy czym wielu ekspertów zwraca jednak uwagę na to, że potrzeba w naszym regionie Europy współpracy w większym zakresie – infrastrukturalnym, energetycznym i cyfrowym. Wojna na Ukrainie pokazała, jak ważne jest to zadanie – podkreślił prof. Grosse. – Trzeba sprawić, że Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki będzie większy. Druga kwestia to stworzenie grupy nacisku wewnątrz UE, by unia więcej inwestowała w regionalną infrastrukturę. Solidniejszy nacisk zainteresowanych państw oznacza większe możliwości. Trzecią rzeczą jest współpraca ze strony korporacji, które mają środki i mogą się zaangażować. Te projekty wymagałyby jednak uzgodnień międzyrządowych. Przy wsparciu międzyrządowym można byłoby za pośrednictwem biznesu prywatnego realizować projekty, które byłyby zgodne z zamysłem strategicznym wszystkich zainteresowanych stron
Vít Dostál, dyrektor wykonawczy Stowarzyszenia Spraw Międzynarodowych (AMO) wskazał, że MFW został właściwie zaprojektowany. – Wydaje mi się, że fundusz V4 działa dobrze. Fundusz może dobrze reagować na zmienione warunki. MFW był jedną z pierwszych instytucji, które zareagowały na kryzys migracyjny po rozpoczęciu wojny na Ukrainie, wspomagał instytucje wspierające uciekinierów. Fundusz prowadzi też nowy program, ukierunkowany na wymianę młodzieży. W tym kontekście spełnia rolę apolityczną. Redaktor Antoni Opaliński pytał gości, czy na pewno wszystkie projekty finansowane przez MFW mają sens, jeżeli chodzi o realizowanie celów stawianych sobie przez Grupę Wyszehradzką. Przykładami takich projektów są choćby Czeska Strategia Green Deal dla V4 czy polskie badanie dotyczące postcovidowego wykluczenia społecznego. Paneliści nie byli jednak zgodni w kwestii oceny tych programów.
Uczestnicy dyskusji chwalili zwiększenie budżetu MFW i postulowali skuteczniejsze zaznajomienie społeczeństw państw V4 z jego działalnością. Goście zwrócili również uwagę, że „tkanka” wyszehradzkiej czwórki umacnia się, czego dowodem są kolejne pomysły na zacieśnienie współpracy, jak choćby postulowane stworzenie Wyszehradzkiego Zgromadzenia Parlamentarnego. Mihály Rosonczy-Kovács z think tanku Nézőpont Intézet przypomniał, że według wyników badania opinii publicznej z 2019 roku we wszystkich państwach V4 większość społeczeństw jest za zwiększeniem zaangażowania instytucjonalnego w tym formacie. „Czy fundusz powinien promować narrację V4 poza naszym regionem?” – zapytał red. Antoni Opaliński. Odpowiedzi na to pytanie udzielił Moldicz Csaba z Kolegium Macieja Korwina w Budapeszcie: – Jako ekonomista jestem nieco sceptyczny. Nie jestem przekonany, że potrzebujemy takiej narracji na zewnątrz. Te pieniądze nie poruszają się w próżni, ponieważ mamy środki unijne. Musimy wydawać je na to, na co inni nie chcą nam dawać pieniądze. Są takie obszary, które jak najbardziej nas dotyczą, jak np. technologiczna współpraca naukowa. Jeżeli patrzymy na statystyki, to wypadamy tu słabo. A przecież trzeba rozwijać ten obszar. Druga sprawa to komunikacja. Niestety z Budapesztu dotrę szybciej do Amsterdamu niż do Krakowa. I to boli.
Prof. Grosse zauważył tymczasem, że instytucje z krajów V4 często niewiele wiedzą na temat analogicznych think tanków działających w pozostałych krajach regionu. – Być może Fundusz mógłby wspierać think tanki we współpracy z innymi podobnymi organizacjami, które poszukują partnerów w regionie – powiedział prof. Grosse. István Kiss z Danube Institute potwierdził, że zauważył ten problem. – Nigdy wcześniej nie usłyszałem o Instytucie Ladislava Hanusa, choć nasze miasta dzieli zaledwie 150 km. Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki mógłby się tu przydać – powiedział Kiss. Jaroslav Kuchyňa stwierdził, że nie można ograniczać środków na zaznajamianie młodzieży z krajów V4 z kulturą sąsiadów. – Im więcej pieniędzy przeznaczamy na edukację i zwalczanie złych stereotypów, tym lepiej będziemy współpracowali w przyszłości. Nasza młodzież musi poznawać sąsiedztwo – powiedział ekspert z Instytutu CEVRO. Jak podkreślił István Kiss, bardzo wielu jego znajomych studiowało w Krakowie i generalnie Polska uważana jest na Węgrzech za atrakcyjne miejsce do studiowania. – Pod względem kulturowym bliżej nam do siebie niż do państw zachodnich. 100 lat temu kraje Beneluksu nie były tak blisko ze sobą związane jak dziś. Obecnie są bardzo ze sobą zintegrowane, i to mimo wielkich różnic religijnych po drodze. Wydaje mi się, że obecnie nasze cztery kraje są w o wiele lepszym miejscu niż kraje Beneluksu były sto lat temu. Olga Doleśniak-Harczuk, znawczyni krajów niemieckojęzycznych podkreśliła na koniec dyskusji, że w UE widać ogromną dysproporcję pomiędzy „starą”, a „nową” Europą, jeżeli chodzi o siłę oddziaływania mediów. Jako przykład, z którym trudno się mierzyć krajom V4, Doleśniak-Harczuk podała niemieckie konsorcjum medialne Deutsche Welle, które dostało na swoją działalność w 2021 roku 340 mln euro i dzięki temu może działać w 32 językach.
Zniesienie weta katastrofą
Uczestnicy konferencji rozmawiali również na temat możliwości zatrzymania procesu budowy superpaństwa UE oraz tego, czy rosyjska inwazja na Ukrainę sparaliżowała działania Grupy Wyszehradzkiej. Prowadzący panel Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika „Do Rzeczy” zauważył, że od 24 lutego zeszłego roku wielu obserwatorów życia publicznego zauważyło, że z powodu agresji Rosji na Ukrainę współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej uległa hibernacji.
Jozef Majchrák, zastępca redaktora naczelnego słowackiego dziennika „Postoj” przypomniał, że dwa lata temu jego pismo opublikowało wywiad z Viktorem Orbánem m.in. na temat V4. – Mówił on wówczas o grupie będącej przeciwwagą dla Niemiec i Francji. Myślę, że dziś V4 nie robi takiego wrażenia z uwagi na wojnę na Ukrainie. Grupa Wyszehradzka sprawa wrażenie sparaliżowanej z powodu innej polityki Węgier. Na Słowacji zwiększa się nurt krytyki V4. On nie dominuje w polityce słowackiej, natomiast jest dosyć silny w części progresywnej naszego społeczeństwa – powiedział Jozef Majchrák. Wicenaczelny „Postoju” tłumaczył, że jeszcze do niedawna duża część elit politycznych patrzyła na Niemcy jako na głównego partnera. – Duża część elit politycznych patrzyła na Niemcy jako na głównego partnera. Jednak wojna na Ukrainie uwidoczniła, że w kwestiach energetycznych czy w sprawie Rosji Niemcy nie prowadzili odpowiedzialnej polityki. W związku z czym wśród elit słowackich zaczęło narastać przekonanie, że to Polska jest odpowiedzialnym partnerem. To jest jakościowa zmiana w kontekście naszych dwóch państw, które przez lata były jak sąsiedzi odwróceni do siebie plecami – wyjaśnił Majchrák.
István Kiss z Danube Institute stwierdził z kolei, że z wiadomościami na temat problemów grupy V4 jest jak z pogłoskami o śmierci Marka Twaina – są mocno przesadzone. – Współpraca wyszehradzka jest w pierwszej kolejności w naszym interesie. W interesie Francji i Niemiec nie leży kooperacja w ramach V4. Wydaje mi się, że nawet w czasie wojny na Ukrainie nie ma między nami takich różnic, jak mówią o tym media. Każdy kraj z V4 potępia agresję, popieramy integralność terytorialną. Popieramy sankcje na Rosję, pomagamy ukraińskim uchodźcom, a jedyną dużą różnicą są dostawy broni. W przyszłości musimy się skupić na migracji i energetyce.
Paweł Lisicki dopytywał Istvána Kissa, dlaczego polska opinia publiczna tak różnie ocenia działanie rządów Polski i Węgier.
– Wydaje mi się, że dzieje się tak z powodu mediów. Nośnym hasłem jest „Orbán to sojusznik Putina” i nikt nie zadaje sobie trudu, by zobaczyć, jak jest naprawdę – podkreślał Kiss. Marek Novák z Inštitútu Ladislava Hanusa stwierdził, ze grupa V4 ma wielki sens. – Mamy wspólny interes i wspólną historię. Dzielimy doświadczenie bloku wschodniego. Staliśmy się sojusznikami w integracji europejskiej. Mówiliśmy o kwestiach praktycznych, ale powinniśmy też porozmawiać o współpracy ideowej. Co może być inspiracją dla Słowacji – najmniejszego państwa grupy wyszehradzkiej? Zdolność do suwerennego myślenia np. w kwestii polityki zagranicznej. Polska może tu być inspiracją. Powinniśmy też dbać o prawo naturalne, o uporządkowane życie społeczne, czyli o rodziny i chrześcijańskie dziedzictwo. Inspiracją dla Słowacji mogłoby być polskie Ordo Iuris.
Wątek ten skomentował mec. Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris, który podkreślił, że UE od lat nie kryje się z przepoczwarzaniem się w superpaństwo europejskie. – W dużej mierze od naszej determinacji zależy to, czy ten proces będzie się toczył, czy zostanie zawetowany. Ale to nie może być tylko weto polityczne. Trzeba budować konsensus strategiczny, który zablokuje budowanie superpaństwa. Jako ofiary kilkudziesięciu lat komunizmu rozumiemy to lepiej niż Europejczycy z Zachodu. Uczestnicy dyskusji byli jednomyślni w kwestii postulatu zniesienia jednomyślności w UE w sprawach zagranicznych. Wytrącenie państwom członkowskim prawa weta zostało uznane za scenariusz katastrofalny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.